6 listopada na adres mailowy blogowy (bo mam też inny, do
innej korespondencji służący) przysłał mi „coś” Samuel, tak naprawdę więc Niewiadomokto, ale nie Anonim, wszak imię ma
niebylejakie (pisownia zamierzona). Samuel przysłał
link do pewnego bloga, który odwiedzam
dość regularnie, choć się komentarzowo ani postowo nie udzielam.
Ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu i tam nie zaglądałam . Zajrzałam więc i
przeczytałam. Po dwóch dniach Samuel
znów się odezwał. Tym razem był link i skopiowana pewna wypowiedź, a raczej
kilka wypowiedzi jednego autorstwa. Czytałam je już za pierwszym razem. Czytam
mnóstwo różnych wypowiedzi, ale to nie znaczy, że i ja mam się wypowiadać. Minęły spokojne dwa dni, ale był to spokój
przed burzą. Zostałam zbombardowana. Poddaję się.
Rzecz dotyczy owiec ( jakżeby inaczej) i ich
strzyżenia. Wszystkie znaki na niebie i
ziemi wskazują, że Samuel czytał lub
czyta ten blog. „Pseudonim artystyczny” też jest nieprzypadkowy.
Drogi Samuelu, nie aspiruję do roli eksperta w sprawach
owczych i wełnianych (co wyraźnie zaznaczyłam na blogu). Nie jestem hodowcą
lecz pasterką i czasem, z bożą pomocą, zaklinaczką. Moje owce, piękne i rogate,
o zwinnych i szybkich , jak Achilles nogach i długim, kolorowym runie
nie mają rodowodów, nie jeżdżą na wystawy, nie zdobywają nagród. Nie są też
polskimi wrzosówkami. To Europejki pełną siana gębą, a w ich żyłach płynie
również niemiecka krew. Nie interesują mnie gabinetowe rozważania „uczonych w
piśmie” ani dobre rady hodujących polskie wrzosówki (bawią mnie takie” etniczne”
przyporządkowania, ale cóż, wszystko jest dziś klasyfikowane aż do absurdu, ale
to już insza inszość). Nie wiem
wszystkiego o wełnie i nie zamierzam wiedzieć. Owce ani ich runo nie są źródłem mojego dochodu, jedynie radości
i przyjemności.
Moje rogate owce rasy pierwotnej, wyposażone szczodrze przez Matkę Naturę, żyją sobie swobodnie i cieszą wolnością. Nikt ich nie zamyka i nie przetrzymuje na siłę w pomieszczeniach „Znam owce moje i one mnie znają”. Znam ich imiona, daty urodzin, imiona rodziców. Wiem czy padał śnieg, świeciło słońce, czy była burza, gdy przychodziły na świat. Rozpoznaję je po twarzach, głosie i sylwetce. Nie potrzebuję do tego numerów i księgi zwierząt (choć mam to wszystko, bo tego wymaga prawo). Strzygę je raz w roku pod koniec czerwca lub na początku lipca, kiedy noce są już naprawdę ciepłe. Wiem która ma jakie runo. Tu jestem ekspertem. Runo jest zawsze wykorzystywane, nigdy się nie marnuje.
Owce nie zamarzają na mrozie, nie mają udarów od słońca, nie giną od piorunów, nie porywają ich watahy psów (o bezpieczeństwo dbają „wilki w owczych skórach”), ich czterowarstwowe runo nie linieje i się na nich nie filcuje. Nie steruję ich „miłością”. Chcą się kochać w sierpniu i rodzić zimą, niech się tak dzieje. Wybieram im tylko pięknych i zdrowych kochanków. Nie wpadam w histerię , że jagnięta przychodzą na świat najczęściej w styczniu i lutym, w największe mrozy, gdy ich matki mają runo długie do ziemi. Nie biegam z ręcznikami, nie wycieram jagniąt, nie rozgrzewam, nie masuję, nie cuduję, nie oddzielam od matek, a te dzieci, których matki nie chcą przyjąć, karmię ja. Nie zostawiam ich samych, jestem, by pomóc i pomagam, jak trzeba. Jak dobry pasterz. Dbam o nie, a one odpłacają mi świetną kondycją fizyczną i psychiczną. Są inteligentne i mądre, mądrością swych przodków, przy których człowiek za dużo nie majstrował. Takoż i ja nie majstruję.
I na Boga, Samuelu, chyba nie chcesz, abym strzygła moje rogate w styczniu?!
Dziękuję Ci Samuelu, bo dzięki Twojej determinacji wróciłam tu na dobre . Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i życzę udanego tygodnia
Cześć :)
OdpowiedzUsuńNo myślę że wróciłaś na dobre :)
Post świetny , myślę że wiele blogów ma swoich Samuelów :)
Pozdrawiam poniedziałkowo Ilona
Ja też się cieszę że wróciłaś, żal tylko że ludziska swoją energię koncertują najczęściej żeby kogoś ukłuć wymądrzyć się, dogryźć, skrytykować (mam na myśli Samuela oczywiście)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i Twoje szczęśliwe owce ;)
Czytając tytuł posta, myślałam, że Ci się nowy baranek narodził. A tu takie futro ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Pasterkę owiec rasy pierwotnej!
Futro aż do ziemi. Ściskam czule
UsuńPan Samuel za bardzo się przejął tym wszystkim.Chyba aż do granic obsesji.
OdpowiedzUsuńA tymczasem Twoje owieczki szczęśliwe, bo naturalne, spokojne i robiące dokłądnie to, co robić powinny. I ich pasterka takoż! Tak trzymaj Owieczko i nie daj się nikomu w żadne kompleksy ani zbędne procedury i biurokrację wpędzać!
Ahoj!:-))
aaaa to bardzo dobra wiadomość:)))dzięki Samuelu:))) runo cuuudne.... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się co inni gadają! To są Twoje owce i Ty najlepiej wiesz jak o nie dbać. Sama miałam ten zaszczyt używania runa od Ciebie i jestem w zachwycie. Pozdrawiam ps Znam gospodarza,który podcinał runo owiec w styczniu w okolicach wymion,żeby młode co się kocą mogły trafić do mleka :)
OdpowiedzUsuńRogata, każdy ma swojego Samuela, szkoda tylko, że takie imię tak niecnie się "marnuje";)Znałam pewnego Samuela i - mówiąc oględnie - nie grzeszył dowcipem, mam nadzieję, ze to nie ten sam;)
OdpowiedzUsuńSamuelu, Samuelu kim Ty jesteś przyjacielu, no nie mogłam się po prostu powstrzymać przed rymowanką ;)
OdpowiedzUsuńRogata Owieczko wiem że Ty się żadnymi Samuelami przejmować nie będziesz a Twoje owce - jestem przekonana to bardzo szczęśliwe owce i tego się trzymajmy :)
Ps. Swoją drogą fajnie jest dostawać maile od nieznajomych. Można czytać albo po prostu od razu wywalić do kosza. Gorzej jak się ktoś do telefonu przyczepi, dzisiaj jedna taka chciała mi sprzedać wspaniałe urządzenie do depilacji, trzy razy się z nią żegnałam a ona jak bumerang ...
No wiesz, Owieczko, aż Samuela trzeba było, żeby do nas wrócić; a co niektórzy lubią się poprodukować, może chcą się pogrzać w Twoim ciepełku; Ty wiesz najlepiej, czego potrzebują Twoje zwierzęta; pozdrowienia serdeczne ślę.
OdpowiedzUsuńsamo zycie i jakie prawdziwe.az sie rozewnilam .ty kochasz te owce jakie sa ,miloscia naturalna ,a samuel swoje prawa niech trzyma na swojej ziemi .amen.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się!
OdpowiedzUsuńA moze to nowe wcielenie Anny Nowak, która mnie atakowała na moim blogu? :D :D
pozdrawiam gorąco!
Jak Ty ładnie o swych owcach piszesz... Aż się ciepło robi :)
OdpowiedzUsuńzatem pozostaje mi także podziękować SAMUELOWI :-)
OdpowiedzUsuńOwca... no co ty.... a nie mogłaś Samuela do pisania bloga namówić?????
OdpowiedzUsuńJa tam uwielbiam takie historie :)))
A tak w ogóle to masz Samuela Rogatego w stadzie???? Bo ja tylko Frania miziam w motkach!
a ta strona która podawał nadaje się do poczytania ....wiedzy nigdy za wiele....beeee...:-)
OdpowiedzUsuńWitam -z jakich okolic dolnośląskiego Pani jest?Pozdr.Kasia
OdpowiedzUsuń