Transhumancja (nie mylić z transhumanacją!*) wywodzona jest przez uczonych w piśmie od francuskiego transhumance. Transhumer w tym pięknym języku znaczy przemieszczać się, migrować, zmieniać miejsce pobytu. Transhumancją zwie się pasterstwo wędrowne (pasterstwo transhumancyjne), czyli wędrówki owiec pod opieką pasterza. Reliktem transhumancji w Polsce jest redyk.
Jako owca, do tego rogata, uwielbiam wszelkie wałęsanie się. Wałęsam się tak od urodzenia to tu, to tam. Bez tego wałęsania żyć nie mogę. Czasem się gdzieś zatrzymam na dłużej, czasem na krócej, ale przemieszczać się muszę. Z nizin w góry, z gór w niziny, nad jeziora i nad morze, na wyspy i półwyspy. Taki już mój owczy los. Owce zawsze w sobie noszę, przenoszą się więc niejako i one ze mną. Gdziekolwiek jestem, myślę o nich. O pastwiskach, jakie mogłyby mieć, o widokach, jakie mogłyby podziwiać.
Tu dla porządku przypis mały:
*Transhumanacja wywodzi się z włoskiego transumanare. Zawdzięczamy słowo to Dantemu Alighieri, który wprowadził je do swojej "Boskiej Komedii" (Raj I, 70) - "Trasumanar significar per verba non si poria...", co przełożył Edward Porębowicz następująco: "Przeczłowieczenie wyrazić się zgoła
Słowami nie da..."
A teraz już zapraszam na wędrówkę i pozdrawiam serdecznie odwiedzających mnie tutaj.
Hej! Wędrujże Owieczko polem, lasem i rzeczką!
OdpowiedzUsuńWe wspomnieniach, w marzeniach, planach i ich realizacjach. odwaznie, młodzieńczo, radosnie!
Z owieczkami w głowie i przy boku. Z kosturkiem-przyjacielem. Z błyszczącymi oczami. Dolinami, górami, wschodami, zachodami, ogniskami, gwiazdami i ...dobrymi słowami!:-))
Tak!!! Tak chcę wędrować Olgo. Oby jak najdłużej!
UsuńI ja tego Ci życzę:)
UsuńOba słowa z przedrostkiem "trans" pasują jak ulał. Znam te zielone drzwi...
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że poznasz.
Usuńo, a mnie blogger dopiero teraz pokazał nowy wpis. Dom nr 14 też poznałam-pewnie teraz w środku mocno się zmienił! moja mama też mieszka w tej miejscowości (w domu Klary).
OdpowiedzUsuń" Z błyszczącymi oczami"-przypomniało mi się, jak córka moja niedawno poowiedziała,że chce mieć kota z blaskiem w oczach:) Tak, Owco, wędrowania z blaskiem w oczach Ci życzę! A znasz powieść-kryminał "Sprawiedliwość owiec"?bohaterami są owce, jest też zbrodnia i szpadel:)
Znam w oryginale obie części.
UsuńWycieczkę robiliśmy i Dom Klary też widziałam. Kyjo, czy Ty znasz numerację domów przedwojenną w R.?
nie znam, ale podejrzewam,że sołtys, albo zna, albo ma możliwość poznania (wydaje mi się,że dysponuje kroniką Rębiszowa, spisaną przez żyjących przedwojennych mieszkańców wsi, kontakt do niego jest podany na stronie wsi: http://rebiszow.pl/index.php )
UsuńDzięki. Zajrzę.
UsuńPiękne Te Twoje wędrówki Owieczko bliższe i dalsze. Ja jestem raczej typem osiedleńca. Jak już zapuszczę korzenie ciężko mi się gdzieś wyrwać. Co nie oznacza, że w skrytości ducha zazdroszczę innym wędrówek.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci nowych wspaniałych miejsc, albo jeszcze piękniejszych i niezapomnianych przeżyć.
Dziękuję bardzo za życzenia. Ja nie mogę usiedzieć. Taka ze mnie Tułaczka, aczkolwiek nie Holenderka.
UsuńPo pięknych miejscach się wałęsasz, Owieczko...
OdpowiedzUsuńNie są to jakoś specjalnie turystyczne tereny. Pewnie dlatego lubię się tam wałęsać.
UsuńJa jestem raczej Łazik ,nie mam możliwości dalekiego podróżowania , więc nosi mnie po Wrocławiu , szczególnie po jego zielonych terenach ,choć nie tylko :)
OdpowiedzUsuńTen psiur przy tym ognisku ,to czeka na tą kiełbasę ;)
Nie, tak tylko nam towarzyszy.
UsuńCzy ta rzeka to Barycz? Jeśli tak to muszę powiedzieć, że koło naszego pola( którego już nie nasze) miała szerokość ot na skok zdrowego nastolatka. Sama takie zawody robiłam, u Ciebie całkiem już szeroka rzeka. Tyle jest pięknych miejsc i w kraju i dalej, ale chyba nie potrafię się zdobyć na wieczne wędrowanie, rzeczywistość chyba jest dla mnie kotwicą. Jednak Tobie życzę możliwości wielu wędrówek, zgodnie z owczą naturą:)))
OdpowiedzUsuńTo Bug. Barycz u nas to raczej rów, dopiero koło Ryczenia zamienia się w rzekę.
UsuńWiedziałam:))) że to Bug, a te drzewa to już Ukraina:) W każdym bądź razie tak wygląda koło Woli Uhruskiej:) - jeżeli to nie jest to miejsce - zapraszam:)
UsuńOwce się wałęsają, a Tupaje są silnie terytorialne i raczej osiadłe :)
OdpowiedzUsuńMnie ciągnie gdzieś...gdzieś, gdzie jest dziko, gdzie lepiej, gdzie się będę mogła spełnić. Czy to też swego rodzaju tęsknota za wędrówką. Tylko może odwagi trochę brak na przegryzienie tego sznura co mnie do miejsca wiąże, a może...tylko czasu trzeba ? ;)
A może tak ma być. Nie wszyscy maja ochotę na wędrówki.
UsuńKażdy nosi w sobie jakiegoś zwierza, tylko nie zawsze pozwala mu się dojść do głosu. Te wszystkie poukrywane w nas lwice, wilczyce, kury, dzikie konie, gęsi i, jak się okazuje, owce:)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnych wędrówek - i przestrzennych, i mentalnych:)
Dziękuję bardzo. Ostatnio częściej mentalnie wędruję, nie licząc krótkich wypadów, aby nie zgnuśnieć w jednym miejscu.
UsuńO, tak, tak, "Transhumance", tak nazywał się zeszłoroczny redyk karpacki, wędrówka z owcami spod rumuńskiego Braszowa, przez Ukrainę, polskie góry aż na Słowację, od maja do września; już Cię tam widzę wśród pasterzy, a ja szłabym gdzieś z tyłu, jako pomoc obozowa, do garów; tęsknota do wędrówek rośnie wraz z wiosną, wzrok leci za kluczami ptaków, jakiś niepokój w sercu, ruszyć, ruszyć gdzieś dalej ...
OdpowiedzUsuńa nie masz Ty przypadkiem korzeni wołoskich, albo chociaż kropelkę ichniej krwi? taka czarnulka z Ciebie, i to "transhumance" nieustanne ... pozdrawiam Cię serdecznie, Owieczko.
Korzeni wołoskich nie mam, ale ci moi od korzeni też nieźle wędrujący.
UsuńDobrze, że można mentalnie wędrować, dobrze, że można wewnętrznie emigrować, kiedy nie czas na wędrówki.
OdpowiedzUsuńDobrze, że można się całemu ruszyć, kiedy już serce się wyrywa.
Gdzieżeś Ty wędrowała Owieczko?
Oczywiście Drzwi poznałam i widoki wokoło, ale takie zdjęcie 13, bardzo mnie ciekawi!
Pławienie koni, wędrówki wielodniowe z klaczą Iloną, z Pasatem .... hej .....Chochołów, Witów .... ech .....
Pozdrawiam serdecznie, niech Ci skrzydeł nigdy nie braknie!
Münstertal w powiecie Breisgau-Hochschwarzwald.
UsuńA skrzydła się nie mieszczą w drzwi i trochę się boję, by ich nie połamać. Pozdrawiam serdecznie (w dwójnasób)
Tom się nie spodziewała! (Munstertal)
OdpowiedzUsuńMusisz koniecznie dopracować metodę składania skrzydeł do spoczynku!:)
Albo pikne , szerokie, dwuskrzydłowe drzwi pozakładać :)
Uwielbiam dwuskrzydłowe drzwi.
No to idę doić.
Hello,
OdpowiedzUsuńSuch wonderful scenery to look at and to explore! Sitting in the sunshine, enjoying the views looks like a great way to spend an afternoon.
Have a good week,
Judy
Dopiero teraz zauważyłam, że mam podobne drzwi... Z taka półeczką. Tylko brązowe i strasznie już umierające...
OdpowiedzUsuńAch, Owco;) Łaź sobie, kędy chcesz;) A Franusia ucałuj w dziób od Księżniczki;)
OdpowiedzUsuńA Wy kiedy zawitacie?
UsuńFranuś dziękuje i odwzajemnia całusa. Uczę Pacjana na showmana takiego jak Franek. On też całuję w dzióbek Księżniczkę.
Miałam dziś niwę i padam, myślę, że już się kończę.
Francuskie klimaty też? Czy mi się wydaje? Peregrynacje izerskie będą w najbliższym czasie? Pytam tak sobie, bez żednych podtekstów. Notabene, jutro, jak dobrze pójdzie, będę nad Bugiem.:-)
OdpowiedzUsuńTeż Cię widzę gna...Peregrynacje będą, ale najpierw w przyszłym tygodniu Słowacja. Nie dałam rady w weekend i nawet nie dzwoniłam, że by siebie i Ciebie nie stresować, bo co to za wizyta w biegu.
UsuńDobrze Ci się wydaje. Francuskie też.
Wizyta w biegu to żadna wizyta. Co się odwlecze to nie uciecze. Pozdrawiam. I przyjemności na Słowacji.
Usuńjakże miło się było przeżyć z tobą transhumancję, Owco Miła!
OdpowiedzUsuńWłaściwie Owca za kierownicą, snująca swobodne opowieści i nienadmiernie ogarniająca trasę to synonim i kwintesencja transhumancji.
Rozumiem to Twoje wałęsanie, bardzo ładnie wyglądasz siedząc na ławeczce, odpoczywając. Widocznie wałęsanie Ci służy : )
OdpowiedzUsuńOwieczko Rogata, Ty to chyba masz w sobie Wewnętrzną Owcę ;))))
OdpowiedzUsuńSama wolę raczej życie osiadłe, choć nie do przesady, nie chciałabym całego żywota w jednym miejscu przepędzić. Pozdrawiam :)
P.s. A jak ze skubaniem gęsi poszło, próbowałaś metody z żelazkiem?
Jestem fanem tej metody. Poleciłam ja też dalej.
UsuńChyba mam wewnętrzną owcę.
Oj powędrowałabym tak sobie, nie tylko fotograficznie, a tymczasem po pierwsze to noga mnie boli i za dużo nie mogę, a po drugie aktualnie siedzę w pracy, więc też nie mogę ;-)
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to teraz najchętniej znalazłabym się razem z tymi krowami w tej rzece w upalny dzień! Ach!
Może moim powołaniem jest tkwić i czekać na tych, co wędrują? Cieszę się niezmiernie, że drogi transhumancji przywiodły Cię w izerskie strony. Pięknie wyglądasz na tej ławeczce, musisz częściej się tu usadawiać ;-)
OdpowiedzUsuńAle, ale: słyszałam, że zaniemogłaś. Czyżby to ten sam wredny rotawirus, co zmógł Megi, a potem nas? Zdrowiej, Owieczko droga!
Wzbudziłaś we mnie "zew" wędrowca... och, moje ukochane Izery... zeszłam je swego czasu, gdy byłam w drodze... pamiętam jak szłam od Rę. do Gajówki, och nie zapomnę nigdy tej drogi... jestem nomadem.
OdpowiedzUsuńDrzwi urocze, i dziwnie znajome...
Ty na tej ławeczce, cudnie szczęsliwa... to pewnie te Izery tak na człowieka działają... wiem coś o tym!
Uściski dla Wędrującej
Myśmy jechali tą drogą z R. do Gajówki. Cudna jest. A ostatni biały i nieduży dom pod lasem jest na sprzedaż, ale bez ziemi, z okrawkiem przy domu, nie dla mnie.
UsuńIzery tak działają. Na mnie też. Od dzieciństwa. Też jestem nomadą, a teraz i literalnie - wszak wędruję w poszukiwaniu pastwisk z domem, a nie odwrotnie. Uściski.
Dom na kółkach? Za owcami mógłby jechać. :-)
UsuńTo by było to! Tylko kto by nas na te łaki wpuścił.
UsuńSąsiad. Ja. Ktoś tam. Nazbierałoby się.
Usuń