Summertime and the livin' is easy
sheep are jumpin', and the grass is high
sheep are jumpin', and the grass is high
Nic nie poradzę, że na sama myśl o lecie przypomina mi się i "Porgy and Bess" Gershwina , Janis i wiersz Gałczyńskiego, no i jeszcze Vivaldi.
Mój dom i zagroda otwarte są dla gości. Mam ich wielu, mimo iż nie prowadzę agroturystyki. W zeszłym roku odwiedziło mnie 1200 osób. Domyślacie się więc, że na brak zajęć nie narzekam. A goście, to tylko jeden z elementów mojej wiejskiej egzystencji.
A lato rzeczywiście było piękne zeszłego roku. Było słonecznie, kolorowo, pracowicie i przyjemnie.
Najwięcej pracy jest oczywiście przy sianie i strzyży. Zawsze jestem w stresie. Będzie padać, czy nie nie będzie? Wyschnie czy zmoknie? Dadzą się złapać, czy nie dadzą?
Siano wyschło. Owce udało się połapać i ostrzyc, z wyjątkiem jednego baranka, który nie miał najmniejszej ochoty pozbywać się brązowego runa ze złotymi refleksami. Skoczył wysoko, przeskoczył ogrodzenie i tyle go widzieliśmy. Po południu dołączył do zupełnie gołych owiec. A taką miałam ochotę na jego pięknie kręcone runo. On jednak miał inny plan.
Zdjęć ze strzyży nie mam, bo nie wiem wtedy "w co ręce włożyć". Trzeba zadbać o runo, aby się nie pobrudziło i nie pomieszało, bo runo, jak i owce, ma swoje imię. Wiem potem czy czapka jest od Antoniny, czy Diny. Niektóre owce mają swoich fanów, którzy chcą mieć "coś" z ich run. Rozumiecie zatem, jak odpowiedzialna to praca. Nie może być mowy o pomyłce. Mam i ja swoich faworytów. Eleonora, sama niezbyt urodziwa i ze złamanymi rogami, ma piękne i delikatne runo wielobarwne, z niego mam ufilcowany szal, z runa Noemi natomiast najlepsze są chodniki i frędzle do różnych filcaków. Z Frania mam czapkę filcową. Runo w czarnym kolorze daje Ruth, a brązowoszare Batszeba. Parę "błamów" muszę też oddać psom na legowisko, bo uwielbiają wylegiwać się na takich pachnących i miękkich "materacach". Jak im nie dam, wezmą same. W związku z tym wolę wybrać ja. Takie z którymi miałabym za dużo roboty przygotowując je do przędzenia.
Czasem wcześniej, a czasem przy strzyży, robię tzw. korektę racic, czyli owczy pedicure. Nie mogę się wyprostować po całej akcji, mam odciski na rękach wielkości mirabelek i 300 racic na liczniku.
Wszystkie te prace kończą się w pierwszym tygodniu lipca. A potem już
Koteczka-sierotka znaleziona pewnego sierpniowego ranka na podwórzu. Na imię ma Luizjana, w skrócie Lulu, z akcentem na wygłosowe u. Następnego dnia znaleźliśmy jeszcze dwa kotki, Benjamina i rudego Alberta.
Ucieranie róży trwa do września
Mój zarośnięty ogród
Pałac Lenno
Runo Franka farbowane marzanną barwierską
Pałacowy ogród
Megi, gdzie to?
Będzie masło
Wianki czerwcowe
Dzieciaki z sąsiedniej wsi lubią odwiedzać mnie w wakacje
Jeden z "moich" domków
Wleń
Bóbr we Wleniu
Wleń
Widok z z "mojej drugiej" łąki
Lubomierz
Wnętrze pałacu Lenno, korytarz za drzwiami wejściowymi
"Moja" następna łąka, należy do właściciela Pałacu Lenno
Domowe jedzenie
Widok z "kowalowych Skał"
Jajka od moich kur i bukiet macierzanki z pastwiska owiec
Widok z "Kowalowych Skał"
Pomidory z ogrodu
Trochę przypalona tarta
Bagietki z pieca chlebowego, razowe
Gąski dla Magdy Spokostanki
Koty tkacze. Za sznurki od nicielnicy ciągnie Lulu, podnóżek obsługuje Benjamin
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia Jesienią!
Ucieranie róży trwa do września
Mój zarośnięty ogród
Pałac Lenno
Runo Franka farbowane marzanną barwierską
Pałacowy ogród
Megi, gdzie to?
Będzie masło
Wianki czerwcowe
Dzieciaki z sąsiedniej wsi lubią odwiedzać mnie w wakacje
Jeden z "moich" domków
Wleń
Bóbr we Wleniu
Wleń
Widok z z "mojej drugiej" łąki
Lubomierz
Wnętrze pałacu Lenno, korytarz za drzwiami wejściowymi
"Moja" następna łąka, należy do właściciela Pałacu Lenno
Domowe jedzenie
Widok z "kowalowych Skał"
Jajka od moich kur i bukiet macierzanki z pastwiska owiec
Widok z "Kowalowych Skał"
Pomidory z ogrodu
Trochę przypalona tarta
Bagietki z pieca chlebowego, razowe
Gąski dla Magdy Spokostanki
Koty tkacze. Za sznurki od nicielnicy ciągnie Lulu, podnóżek obsługuje Benjamin
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia Jesienią!
Och, Owieczko, pięknie wspominasz lato, tylko do niego jeszcze tak daleko... Teraz mam pełniejszy obraz twojego życia i ogromu pracy, jaką wykonujesz. I na tylu rzeczach się znasz, niesamowita jesteś! W kompleksy wpadam okrutne. Kociaki prześliczne. Tak sobie myślę, że to, co przedstawiłaś na zdjęcia to taka kwintesencja rajskiego życia na wsi, tylko, że stoi za tymi pięknymi obrazami wielki wysiłek i codzienne niwy różnorakie. Dużo sił i zdrowia! Jesteś pewna, że chcesz ten raj opuścić?
OdpowiedzUsuńChcę do nowego raju. Nie wątpię, że tam też będzie.
UsuńAch Miko, te wszystkie zdjęcia z górami i miasteczkiem, pałacem i rzeką to jest ten mój wymarzony raj, do którego tęsknię od lat i jeżdżę bardzo często, chociaż na chwilkę.
Usuńach, Lenno i Wleń!
Usuńchociaż dla mnie są i koty, i ogród "zarośnięty" nagietkami, i konfitura z róży:-)
1 200 gości? możemy wpaść z kijkami? Miałam zadzwonić w kwestii kawy, ale zima mnie dobiła. Poprawię się.
Kiedy się wybieracie? Jutro może mnie nie być jakiś czas.
Usuńw niedzielę- ale zobaczymy, co z pogodą, bo ma być kijowa:-( niekijowa?
UsuńDaj znać sms.
UsuńJak już przyjdzie wiosna to może bym Cię nawiedziła z Absorberami :)
UsuńCzy z Tupajowiska czy ze Sztygarowa ( nie wiem w końcu co ze mną będzie) zawitałabym ?
Oczywiście. Jak już się zazieleni możesz przyjechać. Franek się ucieszy, bo lubi dzieci. Przez chwilę.
UsuńOwieczko, sama radość bywać u Ciebie, zawsze Twój blog był jednym z kilu dla mnie uzależniającym w pozytywnym znaczeniu, zwłaszcza jak czytałam go od początku, jak to byłaś małą dziewczynką z kucykami ...oj dzieciaczki wiedzą gdzie przyjść, zwłaszcza jak częstujesz je słodkościami:)
OdpowiedzUsuńściskam :)
Czy obok tej ciężkiej pracy, którą wykonujesz każdego dnia wijesz jeszcze wianki z kocanki tienszańskiej ?
OdpowiedzUsuńTak, ta cała praca to moje hobby. Nie myślę, że jest ciężka. Na razie nie. Póki siły są i ochota.
Usuńale prawdaż, jakie te wianki są prze- piękne? wybieram środkowy, ale wszystkie są, mmm...
UsuńMegi, robię co roku. Mogę i dla Ciebie.
UsuńWianki prawdaż piękne- kocham !
UsuńI ja uwielbiam je wić, i zbierać rośliny, ale czasu tak mało....na wszystko.
Czy na jednej fotografi jest Lubomierz, ten niebieski kawałek domku ?
OdpowiedzUsuńO matuś to ja przy Tobie jestem jak ten "leń co na kanapie leży" :),
nie ogarniam takiejilości gości :)
Pozdrawiam i czekam na pozostałe pory roku :)
Tak, to Lubomierz. Do jesieni zatem.
UsuńNiesamowity ten Twój raj. Poważnie chcesz szukać nowego? Ser bym zeżarła w całości, mam jakaś fobię na sery, na nabiał w każdej postaci (oprócz ciepłego mleka od krowy)
OdpowiedzUsuńNie wszystkie zdjęcia są z tego raju w Baryczy, te piękne, z górami to ten raj, do ktrego bym się przeniosła.
UsuńŻyczę więc wobec tego, żebyś znalazła ten twój wymarzony, zresztą chyba raj sobie tworzymy sami wokół nas. Albo piekiełko, ale Tobie to nie grozi:))
UsuńZapomniałam napisać, że bardzo się cieszę, że znowu ożywiłaś swój blog!
Tak Miko, masz rację sami sobie gotujemy albo raj, albo i piekiełko. Ja już znalazłam dawno, ale jak się tam przenieść? Nie jest to proste.
UsuńCzy w Lubomierzu nie kręci "Samych swoich"?
UsuńFajne miasteczko z klimatem:))
UsuńOch, owieczko jakie cudne zdjęcia, i krajobrazy. Co to jest za miasteczko - takie piękne ? Kociaki - sama słodycz :) Gołe owieczki wyglądają jak miniaturowe krówki :)... a Ty te sery, które tak smakowicie wyglądają własnemi rencami robisz ? I czy je przypadkiem gdzieś można kupić ?
OdpowiedzUsuńFantastyczne uczucie - wykonywać pracę, która jest pasją. Piękna Lulu, już myślałam, że masz nowego, kolejnego kociaka. Pobądź jeszcze w lecie!
OdpowiedzUsuńEwo już uzupełniłam podpisy pod zdjęciami, bo poznikały. To Lubomierz i Wleń. Sery robię własnoręcznie, ale teraz posucha, trzeba czekać na mleko. Za parę tygodni pewnie znów zacznę "produkcję".
OdpowiedzUsuńOch, wzdycham. Te wole oczka w pałacowym dachu, i te przestrzenie. Bardzo zauroczył mnie Wleń. I też proszę, byś jeszcze trochę w lecie pobyła :)
UsuńJa rozumiem ,że ty tego nie uważasz za pracę ,ale skąd bierzesz tyle energi ?
OdpowiedzUsuńŚmiesznie wyglądają postrzyżone owce ,a ogony jakie długie mają .
Ja tu do ciebie zaglądałam ,juz przed przerwą ,ale nie odzywałam się . Fajnie piszesz ,a ja lubię czytać o wiejskim życiu , o zwierzętach ,ale sama bym się na wieś nie przeniosła .Przerosła by mnie ciężka fizyczna praca .
Wbrew pozorom przy owcach takich jak moje nie ma dużo pracy. Zimą trzeba je karmić i poić, jesienią tylko dokarmiać. Przez cały czas są na dworze i kłopotu z nimi nie ma. A latem zadbać o siano na zimę i ostrzyc, ze dwa razy w roku wystarczy korekta racic o odrobaczenie. W porównaniu z codzienną pracą na etacie, to dla mnie pikuś. Mam porównanie wszak. Dziękuję, że mnie odwiedzasz.
UsuńChciałam jeszcze dodać ,że nie zdawałam sobie sprawy że owcze runo to taka indywidualne sprawa i każda owca ma inne ,a to tak jak z ludzkimi włosami .
UsuńCo do nagietków to czy ty je jakoś wykorzystujesz ,ja od lat robię nalewkę ,co prawda z suszu . Właściwości lecznicze nagietka są bardzo wszechstronne ,ale pewnie zdajesz sobie z tego sprawę .Pisze o nalewce ,bo prawdopodobnie ona pomogła mi definitywnie pozbyć się gada ,no rak to nie gad ;) no i nie mam problemów związanych z menopauzom .
Pije ja już chyba z dziesięć lat oczywiście z przerwami .
Moja babcia Aniela robiła z nagietków wiele mikstur i nalewek. Wykorzystuję płatki również do farbowania runa i dodaję do serów utarte suszone płatki. Bardzo lubię nagietki.
UsuńOwco kochana, dałaś czadu, taki przegląd, że nie wiem o czym napisać. Muszę Cię chyba odwiedzić i spróbować wybić z głowy lęgnące się tam niebezpieczne pomysły. Przecież masz naprawdę nieźle! I bardzo ładnie. A tą różę całą już zjadłaś?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńRozdałam, został chyba słoiczek syropu z płatków. Klawiatura szwankuje i jakieś cuda mi wychodzą.
UsuńRogata Owieczko a czy Ty takie prywatne szkolenia z przędzenia wełny owczej to organizujesz? A jeśli nie ... to czy Zorganizujesz jak Cię ktoś zapyta???? :-)
OdpowiedzUsuńU mnie same szkolenia Kochana, chcesz, czy nie. Stąd też tylu gości. W tejn liczbie nie ujęłam moich zwyczajnych, "prywatnych" odwiedzaczy.
Usuńno to ja całkiem poważnie chciałabym wiedzieć gdzie można na bieżąco śledzić program szkoleń? Owieczko... ach to takie piękne! Bajka!
UsuńJak przyjedziesz i będziesz miała czas, to będą. Od kwietnia mam już rezerwacje.
Usuńno to trzymam rękę na pulsie to na razie jeszcze nie mogę nic planować :-) ale już przecież mogę się cieszyć nie? :-)
UsuńCieszyć się możesz jak najbardziej.
UsuńSzukasz, Owieczko, ciągle jeszcze szukasz swojej łąki, a u Ciebie tak ładnie; chociaż nie powiem, Kowalowe Skały przyciągają; a ja widzę Cię wśród tych bezkresów rumuńskich, jak ze swoim stadem i psami-opiekunami wędrujesz po pastwiskach; czy Ty masz czas wolny? tyle się u Ciebie dzieje; pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńMario, tam tez mam "swoje łąki". Na Bukowinie.
UsuńOd razu byśmy Ci zaśpiewały:
Usuń"Pognała wołki na Bukowinę" ...
tylko co to te wołki, chyba nie to samo, co owce?
Pognała wołki na bukowinę,
UsuńWzięła ze sobą skrzypki jedyne
l grała, śpiewała,
Swoje siwe, siwe wołki pasała.
A wołki to woły.
U Owcy warsztaty z wszystkiego, nieustanne;) przedlam i ja,ale moje dziecię lepiej;)
OdpowiedzUsuńKiedy praca jest przyjemnością, koncepcja czasu wolnego wydaje się mniej oczywista. Sorry, że się wcięłam, Owco oraz Mario.
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest. Ja mam zawsze czas wolny, tylko pewne czynności do zrobienia w tzw. międzyczasie.
UsuńAleś namieszała obrazami! Tam gdzie serce się rwie, jest tak, że ach! Ale droga pani, śmy nie zobaczyliśmy Doliny Baryczy! I całego Twego otoczenia, które tych, co tam nie mieszkają, pewnie by urzekło. No, ale wiem wiem. Megi, jakby obfotografowała moją okolicę, to pewnie bym oglądała z otwartą gębulą :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za podpisane gąski! Najbardziej mi się podobają te przybrudzone.
A Marysia nieźle to zobaczyła - bezkresy rumuńskie albo huculszczyzna albo ... Matko, aż się w głowie kręci!
1200 gości zwaliło mnie z nóg! I w ogóle Twoja pracowitość. Próbuję teraz nie myśleć, że się bardzo obcyndalam przy tych moich kozach i serach. Ja wszystko jakoś powoli robię. Dzienne zdajanie ponad 20 litrów, to u mnie godziny ...
Buziaki serdeczne!
Przecież tu na wsi lenistwo w czystej postaci. Ktoś kiedyś tak podsumował - "nie chciało jej się pracować, to się na wieś wyniosła".
Usuńotóż tak, bo wszędzie jest pięknie:-) a w Magdowej okolicy byłam 24 lata temu, czas powtórzyć.
UsuńJeżeli chodzi o Dolinę Baryczy, to mam plany:-) wycieczkowo- rowerowe, tak że nie będzie to jedna łąka i jeden staw, jak do tej pory.
Kiedy ja to obrobię- nie wiem, chyba w międzyczasie.
Jednym słowem - lato w pigułce:-))) Piękne lato Owieczko! Serio ciągnie Cię już dalej, w świat? Ja to nasze ulubione " zadupie" porzuciłabym chyba tylko i wyłacznie dla: urokliwego, starego domu, obowiązkowo z duszą, domu w dobrym stanie, co by mu tylko naszego charakteru trzeba było dodać. Dom ten musiałby stać na ponad 1 hektarowej działce rolnej, na Mazurach, z własną linią brzegową jeziora, daleko od głównej drogi, ale z niezłym dojazdem, blisko wsi, lecz na uboczu i nie dalej niż 20 km od jakiegoś miasta.... I jeszcze musi być niedrogi:-)))
OdpowiedzUsuńBuziole
Asia
Ja tez mam podobne wymagania, ale góry i z 10 ha, i duży dom, koniecznie do remontu, aby zrobić po swojemu. Najlepiej na zakręcie, albo między dwoma zakrętami.
UsuńAgniecha! Ten na zakręcie do mnie mówi ciągle.
Masz piękny ogród :), mój mąż ma pytanie, sama przędziesz tą całą wełnę z owiec ?
OdpowiedzUsuńJesteś wielka :).
Mój maż ma o ogrodzie inne zdanie. Bo on nie lubi kwiatów w warzywniaku.
UsuńWełny nie ma tak znów dużo i czasem nawet brakuje na pewne projekty. Przędę sama.
wypoczelam przy czytaniu , jak na prawdziwych wakacjach :)
OdpowiedzUsuń...kotki sa cudne :)...wwszystko cudne :)...przypomnbialo mi sie, jak w domu z moja Mama robilam maslo :)
..wychowalam sie w malym gospodarstwie, gdzie wszystkie prace domowe i polowe robione byly recznie ;)...
pozdrawiam serdecznie :)
http://tablica.pl/oferta/wspanialy-palac-w-gorach-49ha-ziemi-sudety-CID3-ID3YM31.html#9b4b00025c- dla ciebie:-)))
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle gdzie to jest?
Jutro wybieramy się do Świdnicy i w okolice. Bo zaś TP nie może, a onTEŻ chce Pacjanówkę obejrzeć:-)
A ty targ w Świdnicy odpuścisz?
Megi ja muszę do czwartku sprząść 4 kg wełny i jeszcze całą masę innych spraw pozałatwiać, bom się dała "ubrać" w pomoc komuś w związku z przyszłym weekendem i targami turystycznymi we Wro. Będę tam sterczeć od piątku do niedzieli. Zaraz zaglądam.
UsuńMegi to Kłonice są
UsuńKlonitz. Widziałam go jak w ruinie był i potem w trakcie remontu. Tak to dla mnie z pewnością. Tylko ze 12 milionów i mój.
OdpowiedzUsuńmoże jakaś spółdzielnia?;-)
OdpowiedzUsuńźle napisałam, że TP chce obejrzeć. Chciał się spotkać:-) i sery mu się bardzo podobią. Odwiedzimy cię w przyszły weekend na targach i gdzieś się zabierzemy.
OK,będę nocować dwie noce we Wro.
UsuńAle się zapatrzyłam na te zdjęcia, cudniaste wszystkie. Takie piękne życie macie :) U mnie na wsi 2 domy do sprzedania i w R. jeden, ale chyba za mały dla Ciebie. W R. też dużo ziemi rolnej z wydanymi warunkami zabudowy. Szkoda, że jak byłaś w okolicy nie udało nam się spotkać, ale mam nadzieję, że co się odwlecze to nie uciecze :)
OdpowiedzUsuńPs. Ja też chcę na warsztaty :)
Anando, jestem małpą. Może uda mi się być w lutym. Chciałabym, ale wygląda, że dopiero pod koniec chyba.
UsuńWtedy zupełnie nie miałam czasu i jeszcze ten telefon się zepsuł. Acha, prawdopodobnie będę jeszcze na weekend 8-9 marca w okolicach Siedlęcina. W R. jest też jeden, właściciel na razie nie wie, czy chce sprzedać. Mówił, że na wiosnę tam pojedzie i mnie powiadomi, abym też przyjechała. Tam ziemia byłaby też dla nas - 12 ha. Oczywiście ceny nie ma. Nie wiem więc czy to będzie realne, ale ten dom mnie "ciągnie". Żadna rewelacja, ale jednak.
To w takim razie liczę na spotkanie, a Siedlęcin też bliziutko :) Oj znam to uczucie, jak dom "ciągnie" :)
OdpowiedzUsuńPs.Podeślę Ci maila z linkiem do domu w R. :)
Dzięki, jak będę, to już sobie wygospodaruję czas. Obiecuję.
UsuńAle boskie lato !!! Narobiłaś mi wieczorową porą ochoty na " trochę przypaloną tartę":)) A nie ciągnie Cie przypadkiem na południowy -wschód ? buziaki :**
OdpowiedzUsuńMnie "ciągnie" we wszystkich kierunkach. Na południowy wschód też. I nad Bug, i na Bukowinę.
OdpowiedzUsuńNiektórzy twierdzą, że tu potrzebny jest już lekarz. Czasem, ale rzadko, myślę, że mogą mieć rację. Udanej niedzieli!
Nad Bug też?
UsuńAle nad morze (polskie) chyba nie?
Polskie nie. Morza za bardzo nie lubię. Jeziora tak. Magdo, mam łąkę (moją całkowicie) w Puszczy Noteckiej. Rzut z niej beretem do dwóch jezior. Kiedyś chciałam tam budować dom, na chceniu się skończyło.
UsuńMyślałam, że aż tak mnie już nie zaskoczysz! Owieczkoooo !!!
UsuńA w Puszczy Drawskiej też masz? Wydzierżaw mi ją pliiissss!
ooo maselniczkę masz prawdziwą:)) pamiętam taką u babci tylko bardziej nadszarpnięta zębem czasu była, pozdrawiam goorąco:))
OdpowiedzUsuńA ja Cię Owieczko rozumiem i wcale sie nie dziwię, ze chcesz jeszcze zmienic miejsce do zycia. Przeciez póki ono trwa trzeba starać sie realizować swoje marzenia i nie mysleć, ze to co osiagneliśmy, to juz wszystko, to najlepsze, co mogło być. Bo za zakrętem jest tyle cudów! Stac nas jeszcze na wiele!Tylko wziac tobołek. Odwazyc sie na nową wędrówkę i iśc. Póki zdrowie dopisuje, siły w mięśniach są i młodosc w duszy!
OdpowiedzUsuńA wszędzie, gdzie uda Ci sie dotrzeć stworzysz nastepny raj dziewczyno, bo masz go w sobie i sobą pomalujesz każde nastepne cudowne miejsce!
Zdjecia Twoje przecudne! Ta macierzanka, te sery i łyse owieczki na trawie i razowe bagietki! Ślinka mi na ten ser z bagietką ciecze wiec zaraz po obiedzie sie wezmę za jakies pieczenie!:-))
Pacjanie, jak tylko przejeżdżam obok tego zakrętu, wpatruję się i myślę, czy to dla Ciebie... Już bym chciała, żeby się zdecydowało, bo nie czułabym takiego napięcia ;) A czy Ty w ogóle widziałaś to gospodarstwo? Kiedy przyjedziesz do R.?, zapraszamy i tęsknimy ;)
OdpowiedzUsuńPrzyszły weekend mam zajęty, a potem w zależności, czy będę miał, a raczej kiedy będę miała mamę pod opieką. Może jeszcze w lutym się uda.
UsuńPan Właściciel "zakrętu" jeszcze nie wie czy sprzeda. Ja na żywo nie widziałam, tzn. widziałam wiele razy w przelocie, ale nie przyglądałam się nigdy, bo to dawno było. Tęsknię też.
To trzymamy kciuki i czekamy, oby ;)
Usuń